Skały kredowe i legendy Rugii

Rugia – biała perła Bałtyku, rozsławiona przez nastrojowe obrazy Caspara Davida Friedricha. Ach, ileż to razy oglądałam to miejsce oczyma zamieszkujących je postaci, wraz z nimi zaglądając w otchłań i dzieląc z nimi zachwyt nad niesamowitością kredowych formacji. To właśnie chęć zderzenia tych romantycznych wyobrażeń z rzeczywistością przywiodła mnie na wyspę.

Na Rugii znalazłam jednak o wiele więcej niż się spodziewałam. Majestatyczne kredowe klify, malownicze bukowe lasy i kamieniste plaże. Niemieckie tradycje przenikają się tutaj z dawnymi wpływami słowiańskimi, tworząc unikalny klimat i atmosferę. Każdy zakątek skrywa legendarne miejsca kultu, tajemnicze grobowce czy pirackie kryjówki. Rugia oferuje zbyt wiele skarbów, aby zmieścić ją w jeden wpis.

Proponuję zatem zrobić rzecz straszną, na tym blogu wręcz niespotykaną: zapomnijmy na chwilę o Friedrichu. O jego związkach z Rugią przeczytacie w osobnym wpisie. Dziś zaś skupmy się zaś na wyspie jako takiej: pięknej, melancholijnej, tajemniczej i pełnej legend

Park Narodowy Jasmund i kredowe klify

Bez wątpienia największą atrakcją wyspy są skały kredowe, wieńczące wschodnie wybrzeże półwyspu Jasmund. To właśnie one co roku przyciągają najwięcej turystów. Jak zresztą się temu dziwić? Widok wysokich białych ścian, wyłaniających się niemal prosto z fal i połyskujących w promieniach bałtyckiego słońca, zapiera wprost dech w piersiach.

Spektakularne klify z białego wapienia, które widzimy dzisiaj, powstały około 70 milionów lat temu, w erze kredowej. Wówczas to, na dnie prehistorycznego morza, odkładały się warstwy muszli i szkieletów mikroskopijnych organizmów, które z czasem uległy skamienieniu. Ruchy tektoniczne i erozja zębem czasu doprowadziły do obecnej formy klifów, stanowiących jedne z najpiękniejszych krajobrazów w Niemczech.

W 1990 kredowe wybrzeże Rugii zostało objęte ochroną w ramach Parku Narodowego Jasmund – najmniejszego parku narodowego Niemiec o powierzchni zaledwie 3000 hektarów.

Najbardziej charakterystyczne i rozpoznawalne klify znajdują się obszarze Stubbenkammer. Obejmuje on dwa punkty widokowe: Königsstuhl – imponujący “Królewski Tron” wyrastający ponad poziom morza na wysokość 120 metrów oraz Victoriasicht – platformę widokową nazwaną na cześć królowej Wiktorii, która odwiedziła tę okolicę w 1865 roku.

Warto jednak zobaczyć także inne widoki: pocztówkowy Ernst-Moritz-Arndt-Sicht, osuwisko Wisower Klinken czy widok z plaży przy Piratenschlucht.

Architektura uzdrowiskowa w Sassnitz

Objęty ochroną fragment kredowego wybrzeża Rugii obejmje 11-kilometrową trasę po szczycie klifów, prowadzącą od miejscowości Lohmen, do kurortu Sassnitz – największego miasta na Rugii. Sasnitz stanowi swojego rodzaju bramę do klifów. Z dobrze skomunikowanym dworcem kolejowym i portem, wybierane jest często jako baza noclegowa i punkt wyjścia dla tych, którzy pragną wyruszyć w malowniczą wędrówkę po szczytach klifów lub dla tych, którzy zapragną podziwiać je z pokładu statku wycieczkowego płynącego wzdłuż białego wybrzeża.

Samo Sassnitz budzić może mieszane uczucia. O ile jednak centrum miasta wydało nam się miejscem dosyć przygnębiającym, zdominowanym przez NRDowskie budynki i ruchliwy port rybacki, o tyle jego starówce udało się zachować klimat bałtykiego uzdrowiska z końca XIXw. Filigranowe białe balustrady zdobią niezliczone werandy i balkoniki zabytkowych domów letniskowych, a biel która tak dominuje tutejszą architekture stanowi niemalże kontynuację palety barw znad klifów.

To prawda, że bardziej znane i uważane za perełki architektury uzdrowiskowej są wschodnio-rugijskie miasta Sellin i Binz. Tam biała architektura zabytkowych domów letniskowych zdobi niemal każdą uliczkę. W Sassnitz tego klimatu jest nieco mniej, ale i tak można poczuć przedsmak tego, jak wczasowała pruska arystokracja za czasów cesarza Wilhelma.

Mistyczne Lasy Bukowe

Sassnitz i Lohmen to jednak nie jedyne punkty startowe do zwiedzania klifów. Najkrótsza droga na Königstuhl prowadzi z wielkiego parkingu w Hagen w głębi lądu. Istnieje na dodatek możliwość skrócenia jej sobie jeszcze bardziej przez wahadłowy autobus, który podjeżdża z parkingu prawie nad same klify i umożliwia ich “odhaczenie” rekordowym czasie.

Wybierając tą opcję przegapia się jednak prawdziwy urok Parku Narodowego Jasmund wcale nie mniej zachwycający Królewski Tron. Na piękno kredowych klifów byłam bowiem przygotowana (pewien malarz o to zadbał ;)). Tym, na co nie byłam przygotowana było melancholijne piękno pierwotnego lasu bukowego.

Doskonałym wyborem jest trasa Hagen-Königstuhl-Sassnitz oferująca zarówno pokazowy Hochuferweg jak i wyciszającą kąpiel leśną. Zaledwie po przekroczeniu granicy parku przenosimy się do innego świata. Zgiełk betonowego parkingu niknie, jawiąc się jako mgliste wspomnienie, niczym z dawnego życia. W ciszy, która wypełnia każdy zakamarek nietkniętego lasu bukówego, słychać tylko szum liści i szelest gałęzi. Zapach świeżego powietrza i wilgoci zanurza w odprężający stan, swoistą medytację natury, przygotowującą umysł do chłonięcia jej piękna.

Buki z Jasmundzkiego Parku Narodowego od 2011 są częścią Światowego Dziedzictwa Ludzkości UNESCO. Ich smukłe szarosrebrzyste pnie, niczym żywa kolumnada, prowadzą krętymi drogami pośród torfowisk i bajkowych leśnych jeziorek nad same brzegi kredowego urwiska. Tam zaś trwogą napawać może ich los.

Klify kredowe na Rugii ulegają ciągłej erozji. Z każdą burzą, z każdym przymrozkiem, z każdą wichurą od brzegu odłamują się ich kolejne fragmenty, a wraz z nimi w przepaść osuwają się także niefortunne buki. Te, które pozostają, próbują jeszcze desperacko balansować na krawędzi choćby przez chwilę, aby prędzej czy później też nieuchronnie runąć w morze.

Herthasee i kąpiel boginii Nerthus

Wędrówka pośród skazanych na zagładę buków jest też okazją do poznania pierwszej z rugijskich legend. W połowie drogi z Hagen na Königstuhl znaleźć można urokliwe leśne jeziorko. Zwą je Herthasee. Drewniany pomost zachęca do zrobienia sobie przystanku nad jego brzegiem i posłuchania jego historii.

Hertha, po której jezioro jest nazwane jedną z form imienia tajemniczej boginii starożytnych Germanów. Przesłanki o niej znaleźć można w rzymskich kronikach. Tacyt nazywał ją Nerthus i tak opisywał jej kult:

Na wyspie wśród Morza znajduje się święty gaj, a w nim poświęcony bogini wóz, nakryty zasłoną. Dotknąć go wolno jedynie kapłanowi. Ten, stwierdziwszy, że w środku obecna jest bogini, kroczy z wielką czcią za jej wozem ciągniętym przez krowy.

Publiusz Korneliusz Tacyt, “Germania” (tłumaczenie Tomasz Płóciennik)

Tam gdzie pojawiał się jej ukwiecony wóz wnet ustawały wojny a wszelkie żelazo było ukrywane. Następowały dni pokoju i radości. Gdy zaś Nerthus zmęczyla się obcowaniem ze śmiertelnymi, kapłan odwoził ją do jej gaju, aby tam w ustronnym jeziorze zażyć mogła oczyszczającej kąpieli. Myty był zarówno wóz, jak i zasłony, a potem sama bogini. Niewolników zaś, którzy jej przy tych ablucjach usługiwali, Nerthus na koniec topiła w jeziorze.

Stąd – wobec takiej tajemnicy – strach i sakralna niewiedza: czym jest to, co zobaczyć mogą ci tylko, którzy za chwile zginą”.

Publiusz Korneliusz Tacyt, “Germania” (tłumaczenie Tomasz Płóciennik)

Do tej pory toczą się dyskusje odnośnie tożsamości opisywanej przez Tacyta wyspy. Niektórzy badacze sądzą, że wyspa ta to Rugia, a ustronnym jeziorem było właśnie Herthasee. Interpretacja ta została szczególnie spopularyzowana na początku XIX wieku. Opierając się na niej, lokalni przewodnicy lubowali się w straszeniu turystów opowieściami o unoszących się nad jeziorem duchach tamtych służebnych topielców.

Arkona i ostatnia świątynia Słowian

Nerthus, była boginią Germanów, lecz Rugią władali także bogowie słowiańscy. We wczesnym średniowieczu wyspę zamieszkiwało zachodnio-słowiańskie plemię Ranów. Ślady po ich osadnictwie można do dziś znaleźć w wielu nazwach miejscowości: Putgarten (podgrodzie), Sassnitz (sosnowiec), Lohme (łomy), Thiesow (cisów), Sellin (zieleń), Breege (brzegi).

Na zachodzie wyspy, na przylądku Arkona otoczonym z trzech stron wysokimi kredowymi urwiskami, Ranowie wybudowali gród obronny Jaromarsburg a pośrodku niego stanęła okazała świątynia ich najwyższego boga: Świętowita.

Wśród mgieł, które spowijają większość aspektów wierzeń dawnych Słowian, kult Świętowita na Rugii jest wręcz zaskakująco dobrze udokumentowany. Duński kronikarz Saxo Gramatyk, opisuje kącinę arkońską w ten sposób:

“Z zewnątrz świątynia przyciągała wzrok różnymi starannie wyrzeźbionymi obrazami wspaniałej roboty, które jednakowoż były prymitywnie i niedbale pomalowane. Było tam tylko jedno wejście, lecz sama świątynia podzielona była na dwie przestrzenie, z których zewnętrzna biegła wzdłuż ścian i miała czerwony sufit, podczas gdy wewnętrzna opierała się na czterech filarach i zamiast ścian miała zasłony i nic wspólnego z zewnętrzną poza sufitem i pojedynczymi belkami. W świątyni stał wspomniany posąg w nadludzkich rozmiarach. Miał on cztery głowy i tyle samo szyj, z których dwie zwrócone były do przodu, a dwie do tyłu; tak samo z tych dwu głów zwróconych do przodu, jak i tych dwu zwróconych do tyłu, jedna patrzyła w prawo, a druga w lewo. Ogolona broda i przystrzyżone włosy wskazywały, że artysta, który wyrzeźbił posąg, miał na względzie zwyczaj, jaki panował pomiędzy Rugianami. W prawym ręku posąg trzymał róg, zrobiony z różnych metali; ten wypełniał doświadczony kapłan raz w roku winem, i z zachowania napoju wróżył, jaki będzie przyszłoroczny plon. Lewą rękę miał posąg zgiętą i wspartą na boku.”

Saxo Gramatyk, “Gesta Danorum” (tłumaczenie Jan Wolucki)

Pewną ciekawostką jest, że znów pojawia się tu motyw zasłon i ich roli w oddzielaniu sacrum od profanum. Czyżby dalekie echa obrzędów Nerthus?

Posągowi Świętowita był poświęcony biały koń. Wierzono, że nocami sam bóg przemierzał na jego grzbiecie świat, walcząc z wrogami swojego ludu. Dowodem na to zaś miały być ubłocone kopyta, znajdowane każdego ranka u boskiego wierzchowca. Koń Świętowita służył także do wróżb wojennych. Gdy planowano podboje, rozkładano przed świątynią rzędy włóczni, a następnie kapłan wiódł konia tak, aby skakał on nad włóczniami. Jeżeli koń podniósł prawą nogę przed lewą, wróżono zwycięstwo. Jeżeli lewą przed prawą, rezygnowano z całej wyprawy.

W schyłkowym okresie świątyni, wróżby Świętowita przyciągały wiernych z całego regionu. Podczas gdy większość Pomorza była już schrystianizowana, tu pogański kult kwitł najdłużej. Przypuszcza się, że Arkona mogła mieć dla Słowiańszczyzny podobne znaczenie, jak wyrocznia delficka dla antycznej Grecji.

Splendor Arkony trwał aż do duńskiego podboju w 1168.

Upadek Jaromarsburga

Poetycką wizualizację jesiennych obrzędów na Arkonie proponuje nam Alfons Mucha. W jego opus magnum “Epopeja Słowiańska” podziwiać możemy natchnione kapłanki, czczące idola o czterech obliczach na tle kredowych skał, podczas gdy na horyzoncie widać już dzioby duńskich łodzi, które niosą na wyspę zniszczenie i pożogę.

Dzięki takim ilustracjom łatwo uwierzyć w stereotypowy obrazek Ranów, jako żyjących w zgodzie z naturą i dawnymi bogami potulnych słowiańskich braci, zmuszanych ogniem i mieczem do przyjęcia obcej religii z zachodu. Ranowie jednak nie do końca do takiej wizji pasują. Po pierwsze dlatego, że nie czuli oni jakiejś wybitnej solidarności z resztą Słowiańszczyzny i gdy im się to opłacało to chętnie wiązali się w sojusze z Sasami przeciwko innym Słowianom Połabskim. Po drugie, ciężko powiedzieć żeby Ranowie byli plemieniem, które żyło pokojowo na swojej wyspie, nie wadząc nikomu. Większość Ranów parała się piractwem. Rugijscy chąśnicy, w swoich czarnych łodziach z czarnymi żaglami, byli postrachem duńskich miejscowości na bałtyckim wybrzeżu. Był to jeden z powodów, dla których królowie Danii zorganizowali szereg wypraw mających na celu zwiększenie stabilności i bezpieczeństwa w regionie. Ich działania stanowiły nie tylko przejaw polityki ekspansji i chrystianizacji, ale również próbę zabezpieczenia granic własnego królestwa.

Pierwszego podboju Rugii dokonał we współpracy z Duńczykami Bolesław Krzywousty. Ale jego zwierzchnictwo nad wyspą trwało zaledwie kilka lat. Następnie Rugię próbował sobie podporządkować Eryk Pamiętliwy. W 1136 wymógł on na Ranach podpisanie traktatu pokojowego oraz przyjęcie chrześcijaństwa. Wykazując się zgubną pobłażliwością, nie zniszczył on jednak istniejących na wyspie świątyń. To umożliwiło Ranom powrót do dawnych praktyk, gdy tylko Duńczycy opuścili wyspę.

Następca Eryka, Waldemar I, był zdeterminowany, aby nie powtórzyć błędu swojego poprzednika. Wspierany przez wpływowego duchownego i polityka, biskupa Absalona, swoją kampanię wojskową rozpoczął od ataku na przylądek Arkona – najświętsze miejsce na wyspie. Po długim oblężeniu twierdza Jaromarsburg poddała się w 1168.

Helmold, drugi z duńskich kronikarzy dokumentujących dzieje Rugii, opisuje zdobycie Jaromarsburga tak:

Wówczas nakazał [Absalon] ściągnąć ów starożytny posąg Świętowita, czczony przez wszystkie ludy Słowian, i rozkazał założyć powróz na jego szyi, ciągnąc na oczach Słowian pośród wojska, na koniec rozbić na kawałki i wrzucić do ognia. Zniszczył też miejsce święte, niwecząc cały jego kult, a bogaty skarbiec złupił.

Helmold, „Kronika Słowian” (tłumaczenie Józef Matuszewski)

Dziś na przylądku Arkona ciężko znaleźć ślady po dawnej świetności pogańskiej świątynii. Po Jaromarsburgu pozostały jednynie resztki ziemnych wałów obronnych a i te z każdym rokiem coraz bardziej kradnie erozja klifów. Już teraz szacuje się, że 1/3 niegdysiejszego grodu pochłonęły fale. Jeszcze do niedawna można było wędrować po terenie dawnego grodziska. Dziś jest on zamknięty ze względu na zagrożenie osunięciem. Wstęp na sam cypel mają tylko archeolodzy, którzy pracują pod niesamowitą presją, aby zdążyć ocalić ostatnie ślady świętego miejsca Słowian.

Książe-minstrel

Po zniszczeniu kultu Świętowita, Ranowie zostali lennikami korony duńskiej, lecz ich dynastia książąt panowała na wyspie jeszcze przez kilka pokoleń. Ostatnim ze słowiańskich książąt Rugii był Wisław III (1265 lub 1268-1325). Za jego rządów region bałtycki nie był wcale wiele spokojniejszym miejscem i Wisław był uwikłany w wiele konfliktów. Zasłynął jednak nie swoimi dokonaniami wojennymi, lecz poezją i muzyką. Od młodości kształcił się w dworskiej liryce śpiewanej minnesang i osiągał w tej dziedzinie pewne uznanie.

14 pieśni i 13 sentencji autorstwa Wisława zachowało się do dzisiejszych czasów pośród rękopisów z Jeny (Jenaer Liederhandschrift). Są to najprawdopodobniej najstarsze utwory muzyczne z obszaru Pomorza Zachodniego.

Jedna z jego najbardziej znanych pieśni “Loybere Risen” została niedawno przetłumaczona na polski i zaaranżowana w formie przepięknej kolędy.

Legendarny pirat Klaus Störtebeker

Pirackie tradycje Rugii kontynuował za to słynny bałtycki pirat, Klaus Störtebeker (1360-1401), wedle niektórych źródeł urodzony właśnie na białej wyspie. Stąd też co roku, w miejscowości Ralswiek na wyspie, odbywa się wielki festiwal teatralny Störtebeker-Festspiele, który przyciąga tłumy turystów i mieszkańców, opowiadając barwną historię Störtebekera i jego załogi.

Störtebeker, był przywódcą kaperskiej grupy zwaną Vitalienbrüder (bracia witalijscy). Na początku działali oni jako kaprzy na usługach króla szwedzkiego Albrechta Meklemburskiego. Następnie jednak uniezależnili się i jako Likedeelers (Równodzielący) rabowali statki kupieckie Hanzy na Bałtyku i Morzu Północnym, dzieląc się często łupami z biednymi rybakami w zamian za informacje i schronienie.

O życiu Störtebekera krąży wiele legend. Najbardziej znana dotyczy okoliczności jego śmierci:

W 1401 roku Störtebeker i jego ludzie zostali schwytani przez władze Hanzy i skazani na śmierć przez ścięcie. Przed egzekucją Störtebeker poprosił sędziego o ułaskawienie swoich towarzyszy. Sędzia, drwiąco, postawił warunek: uwolni tylu z jego ludzi, ile kroków uda się mu przejść po obcięciu głowy. Pirat przystał jednak na taką umowę i ułożył spokojnie szyję na pniu. Topór spadł, a głowa Störtebekera potoczyła się po bruku. Lecz wtem stała się rzecz przerażająca: bezgłowe ciało wodza piratów powoli wstało i z trudem zrobiło dwanaście kroków pośród tłumu gapiów. Wówczas upadło na ziemię w kałuży krwi.
Niestety sędzia nie dotrzymał słowa i wszyscy towarzysze Störtebekera zostali straceni.

na podstawie Jodocus Donatus Hubertus Temme, “Die Volkssagen von Pommern und Rügen”

Duchy z jaskinii piratów pod Stubbenkammer

Inne legendy z kolei wiążą żywot Störtebekera z powrotem z Rugią. To tutaj podobno, w jaskinii obok głazu Waschstein (Kamień Praczki), pirat ukrył swoje bogactwa. Waschstein leży na przeciwko Stubbenkammer i można go łatwo dostrzec ze szczytu Königsstuhl. Nikt jednak nigdy nie znalazł tam wejścia do Jaskinii.

Podobno jednak w niektóre noce można w tym miejscu zobaczyć osobliwe zjawisko. Prosto z białych kredowych klifów wyłania się postać młodej kobiety i przechodzi po wodzie do kamienia Wachstein aby próbować na nim bezskutecznie wypłukać ze swojej białej szaty plamy krwi.

Legenda mówi, że kobieta była wysokiej rangi damą z Rygi, która została schwytana przez Störtebekera podczas jego grabieży na Łotwie. Według niektórych wersji uciekła z nim z miłości, inne mówią o okupie, którego Störtebeker się za nią spodziewał. Pirat zamknął ją wraz ze swoimi łupami w jaskinii na krótko przed swoim pojmaniem w Hamburgu. Och, jak straszny musiał być koniec tej łotewskiej branki samotnej i zapomnianej w sekretnej pirackiej jaskinii!

Z głazem Waschstein powiązana jest też inna upiorna legenda:

Pewien rybak wracał nocą z późnego połowu gdy w świetle księżyca odnalazł naprzeciwko Waschstein wejście do ciemnej jaskinii. Mógł przysiąc, że go tam nigdy wcześniej nie było. Wewnątrz ujrzał zaś góry skarbów: złota, srebra, klejnotów. Gdy jednak zastanawiał się jakby wynieść trochę tego bogactwa, usłyszał u wyjścia jaskini plusk wioseł. Rybak ukrył się za skałą i z przerażeniem obserwował, jak z czarnej szalupy wysiadło dwunastu mężczyzn. Ubrani byli wszyscy na czarno, a każdy pod pachą niósł własną głowę. Cicho i bez słowa upiorni przybysze zaczęli grzebać w skarbach i je skrzętnie liczyć. Rybak przeczekał w ukryciu całą noc, a gdy przed świtem bezgłowe postaci, usatysfakcjonowane rachubą, w końcu odpłynęły, rybak uciekł, nie oglądając się za siebie. Gdy za dnia, ochłonąwszy, próbował wrócić w to miejsce, wejścia do jaskinii już nie było.

na podstawie Jodocus Donatus Hubertus Temme, “Die Volkssagen von Pommern und Rügen”

Łoże Olbrzyma z Nobbin

Z głazami powiązane są też legendy o dawnych grobowcach. Rugia, podobnie jak reszta Meklemburgii i Pomorza Przedniego, pełna jest megalitycznych budowli. Dawniejszych niż Świętowit, dawniejszych niż Nerthus. Dziś powiemy że to ślady obecności na tych terenach kultury pucharów lejkowatych. W czasach romantyzmu były to jednak wciąż tajemnicze “łoża olbrzymów” (Hünenbetten), których nieznane pochodzenie pobudzały wyobraźnię i rodziły wiele legend.

Jednym z największych znalezisk tego typu jest grobowiec korytarzowy pod Nobbin na półwyspie Wittow. Grobowiec ma kształt trapeizodalnej ramy. Tworzy ją 39 ogromnych głazów, w tym dwa największe – charakterystyczne dla skandynawskich dolmenów kamienie graniczne. Jego powstanie datowane jest na ponad 5 tysięcy lat temu.

Badania archeologiczne przeprowadzono w tym miejscu dopiero w latach 1930tych. Wcześniej omijano to miejsce szerokim łukiem. Miejscowi mówili, że pod kurchanem spoczywa pochowany pewien szlachetny poganin, a wraz z nim jego liczne skarby. Grobowca strzegł jednak diabeł, zatem nie wolno się było do niego zbliżać ani nawet orać pola w jego pobliżu.

Pewnej nocy, przed wieloma latami, kilka osób zobaczyło jasny ogień unoszący się pośród kamieni. Uwierzyli, że w jego blasku będą w stanie wydobyć skarb i natychmiast zaczęli kopać. Wszyscy jednak umarli nagle jeszcze tej samej nocy.

Na tym, może zakończmy dzisiejszą część, gdyż od dolmenów i Carusa do Friedricha droga już krótka. Zapraszam zatem na część drugą wędrówek po Rugii, pełną ciekawostek i anegdot związanych z malarzem.

Komentarze

  1. Dwie uwagi:
    Pierwsza – istotna – nazwa miejscowości to Lohme. Lohmen znajduje się w innym miejscu.
    Druga – mało istotna – Hertha była również czczona przez rugijskich Słowian pod innym, bliżej nieznanym imieniem, a niektóre źródła twierdzą, że wzmianki rzymskie odnoszą się właśnie do kultu słowiańskiego.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

This site uses Akismet to reduce spam. Learn how your comment data is processed.